Wszędzie razem

Nie wiem, jak Wam, ale mnie ten czas biegnie bardzo szybko. Szybciej ode mnie, choc w bieganiu jestem dobry. Zawsze, jak pancia rzuca pileczke, to jestem przy niej pierwszy. Wyprzedzam nawet mlodsze psy. Nie przyznaje sie, ze w styczniu stuknie jedenastka, bo po co to wszystkim rozpowiadac, jak tylko siwe wlosy naokolo oczu i nosa swiadcza o tym, ze  troche po tym swiecie sie nabiegalem. Od prawie czterech lat caly czas z pancia, choc z bieganiem pancia ma problemy, a to przez przebyta niedawno rwe kulszowa.  No to, jak sobie przypomne, dostosowuje swoje chodzenie do chodzenia panci, zeby jej nie bylo przykro, ze nie nadaza. W domu nie musze sobie tego przypominac, bo ciagle mam ja na oku. 

A w domu to jest odwrotnie niz na spacerze. Ja łażę za pancia, nie ona za mna. A jak sobie odpoczywa, to ja przy niej i tak sobie rozmawiamy. Pancia mi mowi jak cieszy sie, ze zlagodnialem. A mnie sie wtedy przypomina, jak bylem maly, to spytalem mamy, czy mnie nauczy byc zlym psem. Mama mi odpowiedziala, ze nauczy mnie byc wiernym i oddanym, a byc zlym naucza mnie ludzie. Miala racje; zanim poznalem pancie ludzie nie nauczyli mnie niczego dobrego, choc ja bylem dla nich dobry. Dopiero pancia mnie wyciagnela z tego poprzedniego zlego swiata, a teraz ja przy niej krok w krok.



Portrecik dla Malgosi? Prosze, na zamowienie. Moze to nie portret, ale na pewno ja ;)