Kurniczek; tak nazwala to nowe mieszkanko moja przyjaciolka Zosia. Malenkie, lecz roboty niemalo. Moj zieciulik wraz z najstarszym moim wnuczkiem przewiezli mnie z calym majdanem, zlozyli meble, podlaczyli pralke, wymienili zamki w drzwiach, zalozyli karnisze, powiesili firanki, a wszystko to tak sprawnie i szybko, ze ani sie obejrzalam, zaczelam w tym domku prawie normalnie zyc. Pisze "prawie", bo do mnie nalezalo rozpakowanie kartonow i poukladanie wszystkiego na swoje miejsce. Do granic zmeczona spojrzalam na mieszkanko; efekt? Ladniejsze od tego w Ropczycach; przytulniejsze, cieplejsze, otulajace. Czekam jeszcze na szafe, ktora przyjdzie chyba juz w najblizszy poniedzialek. To bedzie final :)
Mieszkam teraz w samym centrum Gliwic, w uroczym zaulku, gdzie znajduje sie zabytkowy cmentarz zydowski. Za pieknymi oknami starej kamieniczki zielen drzew. Tego mi bylo trzeba, nie widoku dziesieciopietrowych blokow. Sklepy i wszystkie wazne instytucje w zasiegu rak. Na spacerki z Dinusiem chodzimy do Frycka, czyli do parku Szopena, w ktorym znajduje sie przesliczna palmiarnia. Odbywaja sie tam koncerty szopenowskie, pod dachem palmiarni, gdy zimno i w plenerze, a muzyce przysluchuja sie stare drzewa parkowe, zabytki natury. Dinus bardzo ceni sobie te spacerki. Bardzo duzo tam lawek, a pierwszy to przeciez laweczkowicz.
Oto uroki codziennych spacerkow
i park Frycka widziany kasztanowymi
oczkami Dinusia.
Dinka basenik kapielowy |