W domu - ANIOLEK, a kiedy wyruszamy na spacerek i juz z daleka widzi innego pieska - zaczynaja wyrastac mu rozki. Rozpoczyna swoj koncert sztywniejaca postawa i pomrukami. Gdy piesek sie zbliza, pomruki przechodza w warczenie, a potem ... lepiej nie pytajcie. Ufffff...... Przeczytalam w internecie, jak z tym awanturnikiem postepowac w takich sytuacjach. Dzisiaj zdalismy z Dino egzamin na czworke z plusem. Niezly wynik, prawda?
Bylo to w lesie, na waskiej sciezce. Naprzeciwko pani prowadzi nieduzego pieska na smyczy. Nie bylo gdzie sie ukryc, wiec postanowilam przystapic do egzaminu praktycznego. Przykucnelam przy moim bandziorku, przytrzymalam obydwie obroze i uspokajalam rozbiegane psie serduszko cieplym, spokojnym glosem i glaskaniem po glowie. "Dino ist fein" kilkakrotnie powtarzalam, bo jezyka polskiego nasz poliglota dopiero sie uczy, a okolicznosc nie pomagala w powtarzaniu polskiej lekcji o spokojnosci. Obcy piesek spokojnie przeszedl zdziwiony, ze tego drugiego trzeba trzymac mocno, bo wyskoczylby z tych obu obrozy jak jeden taki z konopi. Jeszcze minutke uspokajalam rozedrgane stworzenie i poszlismy spokojnie do domu. Jedrus smial sie pod wasem, a ja, dumna z Dina i z siebie warknelam na niego, ze nie zrozumial sytuacji.
Uczymy sie wzajemnie - Ja Dina oglady towarzyskiej,
a Dino mnie - warczenia.