"Teraz juz wiesz, ze masz w domu wojownika."
To slowa mojej coreczki Magdalenki, do ktorej zadzwonilam proszac o porade. Niewiele na swiecie osob, ktore tak znakomicie rozumieja dzieci i zwierzeta, jak wlasnie ona. Wiec do Magdy jak w dym; corciu, Dino narozrabial ...
Konkretnie, poszlo o pileczke.
Spotkalam na polanie moja mila sasiadke ze swoim pieskiem. Od kiedy Dino zamieszkal w tym domu, na tej samej klatce schodowej, obaj ci panowie niezbyt sie lubili. Tamten piesek, jako, ze stary wyga w tym domu zaczepial Dina, a Dinek odpowiadal mu na "dzien dobry" ostrym warczeniem. Na tym ich powitania sie konczyly, bo obaj byli na smyczach. Na polanie spotkali sie na luzie, bez smyczek. Balam sie na poczatku, Dino wydawal mi sie zawsze od tamtego silniejszy, ale ich wspolna zabawa mnie i sasiadke uspokoila. Bylo pieknie, dopoki sasiadka nie rzucila pileczki ....
Mamus, Dino nie byl wychowywany na pierzynkach i poduszeczkach, on musial cale swoje zycie walczyc o swoje, a te pileczke uznal za swoja - usprawiedliwila Dinusia Magdalenka - wcale sie nie dziwie, ze zaatakowal tamtego pieska. Teraz juz wiesz, ze masz w domu wojownika. W wiekszosci podobnych przypadkow bywa tak, ze winna jest prowokujaca ofiara, a nie ten, ktory atakuje. Byc moze w tej sytuacji bylo podobnie; tamten piesek od poczatku bywal prowokujacy, a teraz tez dal Dinowi sygnal, ze ta pileczka nalezy do niego. Dino wiec zawalczyl.
Dowiedzialam sie od Magdalenki, jak mam postepowac, aby nie doszlo ponownie do takiej sytuacji. Sasiadka dzisiaj zaprowadzi swojego pieska do weterynarza, bo Dino go skaleczyl na karku. W tej kotlowaninie czterech przerazonych istot, sasiadka tez doznala kontuzji, skaleczenia palca. W tym samym dniu poszlam do niej z przeprosinami i z zapewnieniem, ze zaplace rachunek, jaki wystawi weterynarz. Dalam tej milej pani piekna laleczke, ktora swego czasu bardzo duzo mnie kosztowala. Pani sasiadka przyznala, ze to byla jej wina, ze mogla przypuszczac, iz beda walczyc o pilke.
No coz, milosc do Dina mnie troszke kosztuje, ale byla to dla mnie nauczka, ze jak sie ma wojownika w domu, trzeba samemu czasem nastawic tarcze, aby ochraniac przed nim innych. A tarczą ochraniajacą moj portfel bedzie jego ubezpieczenie przed podobnymi okolicznosciami.