wtorek, 12 grudnia 2017

Przyszedles ...

Po wieczornym spacerku z Dinusiem polozylam sie na tapczanie, by odpoczac nieco po wczesniejszych zakupach, ktore daly mi do wiwatu.  Bardzo potrzebowalam snu, wiec na zasniecie dlugo nie czekalam. Obudzilo mnie cichutkie chrapanie. Otworzylam oczy. Obok mojej glowy ujrzalam malenka czarna glowke i bialy nosek. Dino odpoczywal tuz obok mnie. Lezal na boczku, spojrzal na mnie, przeciagnal sie i znowu w kimonko :) 

Dwa lata temu, 13 grudnia, o godzinie 11 przed poludniem podjechal pod nasz dom, wyczekiwany przeze mnie, samochod. Kierowca otworzyl tylne drzwi i z klatki wyskoczyl czarno-bialy piesek. Byl podekscytowany, wyczuwal jakies zmiany w swoim pieskim zyciu. Czy na lepsze? Tego nie mogl wiedziec. Jego schroniskowa pancia, pani Kleppinger wlozyla mi do reki smycz i poprosila, abym z nim przeszla sie co nieco, aby mogl sie wysiusiac. Guincho, bo tak sie wtedy Dinus wabil, obwachal okolice, obsiusial drzewa i krzewy i chetnie, ze swoja nowa pancia, wszedl do mieszkania. Nowe zapachy byly dla niego nie lada wyzwaniem. Nowe twarze, glosy, nowe katy - skad ja sie tutaj wzialem? Co ja tu robie? Kiedy juz obwachal cale mieszkanie, usiadl grzecznie obok pani Kleppinger. Czekal z niepokojem. Gdy zaczelismy rozmawiac, zasnal znuzony podroza i cala ta nietypowa sytuacja. Po wyjsciu Waltraut dlugo lezal pod drzwiami w przedpokoju, patrzac na klamke i oczekujac jej powrotu. Serce pekalo mi z zalu. 

Do dzisiaj pani Kleppinger obserwuje mojego bloga. W Niemczech do mnie dzwonila, opsypujac mnie pytaniami o Guincho. Z radoscia ogladala jego fotografie i jego szczescie w nowym domu. Spelnila swoje wielkie zadanie. Jedno z wielu wczesniej i pozniej spelnionych. 

Dineczek jest z nami juz dwa lata. Jest szczesliwym, radosnym, zdrowym pieskiem. W styczniu bedzie mial osiem latek. Te dwa lata bardzo go zmienily; mnie tez :) W naszym srodowisku Dinus jest bardzo lubiany, a i on odwzajemnia sie ludziom swoja radoscia. Oboje przywiazalismy sie do Ropczyc, do Ropczyczan i do swojego przytulnego, slicznego, nowego Domku. 

Dzis wspominajac tamte pierwsze dni, spogladam na fotografie, ktora znalazlam w internecie. Niewielki usmiechniety bialo-czarny piesek, o ktorym pomyslalam wtedy: "to jest MOJ Ciapek!" :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziekuje za Wasze odwiedziny i uwagi. Pozdrawiam :)