Sponiewierany maratonczyk

"Zeby taki maly piesek sponiewieral 
maratonczyka, to juz koniec swiata" 

zali sie Jedrus po spacerze i pada na lozko.
Dino zmachany pada na swoje lozeczko,
a pancia?

Zabiera sie za malenkie sprzatansko,
bo czeka nas rodzinne spotkanie.
Zanim przyjda, trzy fotki z lasu :)

Pan obiecal, ze jak bede grzeczny, da mi kielbaske.
Zasluzylem, wiec moj pan łaski nie robi. Mmmm, dobra.
O drugi kawalek kielbaski musialem poprosic.
A, co mi tam, nie ubedzie mi :)
W lesie bylismy dlugo. Pogoda jak miodzio, 21 st. C na termometrze, grzech siedziec w domu, jak sie pod lasem mieszka. Z powrotem byl szybki spacer. Moi panstwo dyszeli, dla mnie to pestka :) Zmeczenie przyszlo, jak wszedlem do domu. Dobrze, ze pancia przygotowala mi bardzo mieciutkie, bardzo wygodne lozeczko. Mowi, ze przez sen chrapie; czyzby? ;)